Miejska Biblioteka Publiczna w Świeciu

Usłysz nas!
Wielu osobom biblioteka kojarzy się z ciszą… Nic bardziej mylnego! Nasza codzienność pełna jest dźwięków — szelestu kartek, stukotu klawiatury, piknięcia skanera czy cichego śmiechu między regałami. To właśnie one tworzą melodię biblioteki - codzienną symfonię. Podczas Nocy Bibliotek w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Świeciu postanowiliśmy pokazać użytkownikom, jak brzmi nasza książnica. Zabraliśmy się DO DZIEŁA i wyselekcjonowaliśmy charakterystyczne odgłosy, które nazwaliśmy bibliotecznymi wyzwalaczami ASMR. Następnie nagraliśmy je i zapisaliśmy w kilku osobnych ścieżkach dźwiękowych tak, by wieczorem, 17 października, wnętrze wypełniły szeleszcząco-szumiące dźwięki (nagrania dostępne są na naszej stronie internetowej www.bibliotekaswiecie.pl w zakładce co słychać: https://bibliotekaswiecie.pl/noc-bibliotek-za-nami-a-wrazenia-nadal-z-nami/)
Na początek uczestnicy wzięli udział w konkursie „Uważne Ucho”, w którym do wygrania były słuchawki bezprzewodowe oraz książka. Zadaniem uczestników było odnalezienie w przestrzeni bibliotecznej pięciu punktów audio, wsłuchanie się w przygotowane odgłosy i próba ich rozpoznania. Jak się okazało, najwięcej trudności sprawiło odgadnięcie dźwięku... okładanych książek!
Główną atrakcją wieczoru była prezentacja Ane – świeckiej producentki muzyki elektronicznej, która w swoich kompozycjach wykorzystuje nagrania dźwięków otoczenia, łącząc je z brzmieniem syntezatorów oraz instrumentów etnicznych i folkowych z różnych zakątków świata. Inspiracją do piątkowego występu były odgłosy naszego miasta, wśród których można było usłyszeć także głos małej Toli. Dziewczynka, dziś już czteroletnia, a w chwili nagrania mająca półtora roku, została uwieczniona przez Ane – jej głos znalazł się w tworzonych przez artystkę miksach. Co więcej, właśnie podczas Nocy Bibliotek Tola obchodziła swoje czwarte urodziny! Po wysłuchaniu przygotowanego materiału wspólnie odśpiewaliśmy jej „Sto lat!”, a mała jubilatka wylosowała zwycięzcę konkursu… którym okazała się… ona sama!
Na zakończenie spróbowaliśmy zabawy w żywy looper – czyli każdy z nas zamienił się w instrument. Udało nam się wspólnie zapętlić kilka dźwięków i przez chwilę poczuć się jak prawdziwy zespół. Trzeba jednak przyznać, że na odważniejsze muzykowanie zabrakło trochę śmiałości – najwyraźniej nie wszyscy czuli się gotowi na solówki… Mimo to zabawa była świetna, a wspólne dźwiękowe eksperymenty pokazały, że nawet w nieśmiałym „loopie” można mieć mnóstwo frajdy.